top of page

Lord Hamilton przypomina:

"nie było polskich obozów zagłady"

Brytyjski arystokrata - Lord Hamilton, oburzony reakcją m.in. maistreamowych mediów na nowelizację ustawy IPN, postanowił przypomnieć podstawowe fakty. W tym celu wystosował list do redakcji "Daily Telegraph". Ostatnia uchwała Instytutu Pamięci Narodowej dotyczyła m.in. penalizacji używania nieprawdziwego i krzywdzącego określenia "polskie obozy zagłady". Mimo że w tak oczywistej kwestii należałoby spodziewać się szerokiego poparcia zarówno opinii międzynarodowej jak i wszystkich szanujących się mediów, to jednak stało się inaczej. Paradoksalnie, w wielu wypadkach okoliczności te były pretekstem do kolejnych prób fałszowania historii i przerzucenia odpowiedzialności za Holokaust z Niemiec na nasz kraj.

SANTI odnaleźć "ORŁA"

Niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz                                                                             

Trzynasty lord Belhaven and Stenton interweniuje

Trzynasty lord Belhaven and Stenton - Robert Anthony Carmichael Hamilton, widząc ten nonsens, powielany również w brytyjskich mediach, postanowił zareagować. Lord Hamilton, polityk zasiadający w brytyjskim parlamencie, wcześniej służący w stopniu porucznika w brytyjskiej piechocie (The Cameronians) wystosował list do "Daily Telegraph". Nie tylko zaznaczył, że podczas II wojny światowej nie było polskich, tylko niemieckie obozy zagłady, ale także wystąpił w obronie naszego kraju, atakowanego aktualnie przez polityków i media sporej części świata.

Brytyjski arystokrata odnosząc się do hitlerowskich obozów koncentracyjnych napisał:

- Były prowadzone przez rząd niemiecki, a nie przez polski rząd, który w tym czasie przebywał na wygnaniu. Nie można udawać, że Hans Frank Himler, Heidrich i inni byli Polakami! Jest to tak samo szalone, jak zaprzeczanie Holokaustowi, więc tym bardziej trudno zrozumieć, aby podobnie sformułowanie padło z ust premiera Netanjahu - czytamy w jego publikacji.

- Ofiarami niemieckiego barbarzyństwa byli zarówno Polacy, jak i Żydzi. W Polsce za pomaganie Żydom karano nie tylko osobę, która pomogła, ale całą jej rodzinę. Niektórzy Polacy byli jednak na tyle odważni, aby ryzykować życiem swoim i swoich bliskich. Jestem ciekaw czy premier Netanjahu byłby dziś tak samo odważny, gdyby sytuacja była dokładnie odwrotna? - napisał na końcu listu Lord Hamilton.

Odezwa deputowanego Izby Lordów wywołała spore echo i zaczęła być publikowana w innych mediach, tymczasem redakcja "Daily Telegraph" odmówiła zamieszczenia listu bez podania powodu.

Kolejne głosy przypominające historię

Wypowiedź Lorda Hamiltona nie jest głosem odosobnionym. Stefan Tompson, Brytyjczyk o polskich korzeniach, twórcza filmu pt. "W poszukiwaniu ojczyzny" - nagrodzonego na VII Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Gdyni, przygotował program poświęcony obecnej sytuacji.

Wskazuje nie tylko na absurd zarzutów stawianych Polsce ale także przypomina podstawowe fakty dotyczące II wojny światowej. Poruszane przez niego zagadnienia rzucają jasne światło na ogromną skalę zasług Państwa Polskiego w ratowaniu Żydów.

Tomson zaznacza, że Polska nigdy nie zgodziła się na jakąkolwiek formę współpracy z Hitlerem. Mimo tego, że cały kraj został zajęty przez wojska niemieckie, stworzono Polskie Państwo Podziemne, które powołało do życia Radę Pomocy Żydom "Żegota". Autor filmu zwraca uwagę również na inne istotne okoliczności: Polska podczas II wojny światowej była najbrutalniej okupowanym krajem - gdzie Niemcy wprowadzili karę śmierci dla całej rodziny każdego Polaka, który pomagał Żydom. Jednak, nie zważając na śmiertelne zagrożenie, polski ruch oporu przedostał się do obozu w Auschwitz, zdobył niezbędne informacje wywiadowcze i stworzył tam siatkę konspiracyjną. Następnie przygotował plan powstrzymania dokonywanego przez Niemców ludobójstwa. Raport dotyczący Holokaustu został bezzwłocznie przekazany przywódcom państw alianckich. Polskie władze podały precyzyjnie m.in. jakie trakcje kolejowe należy zbombardować, aby uniemożliwić hitlerowcom wysyłanie kolejnych transportów do obozu, oraz przygotowały szereg innych rozwiązań mających pomóc w ocalaniu Żydów.

Świat jednak pozostał zupełnie głuchy zarówno na tragedię narodu żydowskiego jak i poświęcenie ratujących go Polaków. Odmówiono udzielenia jakiejkolwiek pomocy.

W tym samym czasie inne państwa, m.in.: Francja, Belgia, Holandia, Włochy, Norwegia, Łotwa i Litwa dogadały się z Hitlerem i w ramach zawartych porozumień pomagały łapać swoich własnych obywateli pochodzenia żydowskiego. W procederze tym przodowało zwłaszcza Państwo Francuskie (rząd Vichy), które z własnej inicjatywy uchwaliło antysemickie ustawy, chociaż Niemcy ich do tego nie obligowali. Francuska policja, oraz specjalnie stworzona w tym celu francuska milicja faszystowska, z wielkim zaangażowaniem organizowały łapanki Żydów, następnie przekazując ich Niemcom do eksterminacji w obozach zagłady.

Ostatnia ustawa IPN-u

Nowelizacja ustawy Instytutu Pamięci Narodowej, która została uchwalona pod koniec poprzedniego tygodnia, pokazała jak daleko posunięty został już na świecie proces manipulowania historią. Jednym z głównych celów ustawy było wprowadzenie przepisów, które ułatwią egzekwowanie konsekwencji prawnych za pomawianie Państwa Polskiego o współudział w niemieckich zbrodniach: Holokauście i ludobójstwie, dokonywanych w obozach koncentracyjnych - także na Polakach. Mimo że prace nad ustawą trwały niemal 2 lata i od początku konsultowane były też z izraelskimi władzami, to w dniu uchwalenia nowelizacji wybuchła prawdziwa burza medialna. Proces ten rozpoczęła zaskakująca wypowiedź Ambasador Izraela w Polsce - Anny Azari, która zgodnie z poleceniem premiera Benjamina Netanjahu poinformowała, że nie zgadza się na taką ustawę, bo "nowe przepisy mogą służyć do oskarżania ocalałych z Zagłady".

Wypowiedź ta dała początek lawinie nieuzasadnionych zarzutów w wykonaniu kolejnych izraelskich polityków, a następnie dziennikarzy i mediów. Były minister finansów Yair Lapid oskarżył Polaków o śmierć swojej rodziny - która zginęła w niemieckim obozie koncentracyjnym w Austrii. Dziennikarka Jerusalem Post - Lahav Harkov napisała, że wg niej faktem jest, iż obozy były polskie - i przy tej okazji celowo użyła kilkanaście razy krzywdzącej frazy "Polish death camps". Następnie proces stawiania Państwu Polskiemu kolejnych absurdalnych zarzutów szybko zaczął przyjmować coraz większą skalę, ponieważ szereg wiodących mediów opublikowało materiały oparte właśnie na powyższych wypowiedziach. Np. od środowisk, które zorganizowały protest przeciwko ustawie IPN w Stanach Zjednoczonych można było dowiedzieć się m.in. że polska Armia Krajowa rzekomo zajmowała się przede wszystkim mordowaniem Żydów a nie walką z Niemcami...

 

Powyższe reakcje są tym bardziej niezrozumiałe, ponieważ przepisy podobne do polskich stosowane są już od lat m.in. w: Austrii, Czechach i Francji - dlatego że Niemcy tam też budowali obozy koncentracyjne. Natomiast w Izraelu odpowiednik polskiej ustawy jest znacznie bardziej rygorystyczny, bo przewiduje karę nawet do 5 lat więzienia.

Opracowanie: Kajetan Soliński

artykuł opublikowany na stronie England.pl :

https://www.england.pl/aktualnosci/wielka-brytania/news.html?n=3661

bottom of page